Campus studencki, czyli o integracji słów kilka

W Internecie zawrzało po pojawieniu się artykułu studentki dziennikarstwa, która opisała swoje doświadczenia z tegorocznym obozem integracyjnym. Dziewczyna była rozczarowana poziomem studenckich uciech, do których należały erotyczne zabawy i upijanie się do nieprzytomności. Artykuł przeszedłby może bez echa, gdyby nie zatrważająca ilość hejtu, jaka wypłynęła po jego publikacji. Bo znakomita większość komentarzy mówiła o tym, że takie zachowania są nawet nie tyle całkowicie normalne wśród młodzieży, ale i wskazane. I wyśmiewały dziewczynę w sposób tak chamski i żenujący, że nie sposób opisać tego słowami. Wpis ilustrować będą przykładowe komentarze pod linkiem do artykułu. Całość można poczytać tutaj.

 

Autorka maila z całą pewnością miała wyidealizowane wyobrażenie obozu studenckiego, bo, jasne, należy się spodziewać, że studenci, świeżo spuszczeni ze smyczy, będą imprezować każdej nocy do samego rana. Widzicie, sama pojechałam na podobny obóz (a nawet jeszcze większy, bo organizowany nie dla jednego wydziału, ale ogólnouniwersytecki) i moje wrażenia są nieco inne. Całkiem niezłe, choć nie piłam na umór. Właściwie prawie wcale nie piłam, bo średnio bawi mnie taka forma rozrywki w przypadku nowo poznanych osób. Choć lubię się bawić, to raczej w wąskim i zaufanym gronie (a i przez zabawę rozumiem raczej kameralną domówkę niż pseudo erotyczne tańce w klubie).

Trafiłam jednak na bardzo spokojne dziewczyny w pokoju (momentami aż za spokojne), a wszyscy uczestnicy byli bardzo w porządku. Jeśli chodzi o zajęcia organizowane przez Samorząd Studencki, to cieszyły się ogromnym zainteresowaniem (m.in. zumba, warsztaty dziennikarskie i śmiechoterapia). Otrzęsiny wypadły rewelacyjnie i nie znam osoby, która by się na nich źle bawiła. Powiedziałabym wręcz, że campus wypadł naprawdę kulturalnie, choć to może też kwestia tego, że byliśmy porozrzucani w domkach na dość sporym terenie, więc bieganie między pokojami było mocno ograniczone. A z alkoholu dominowało piwo, więc naprawdę trudno mieć jakieś zastrzeżenia.

 

Wróćmy jednak do komentarzy, które pojawiły się pod artykułem. Nawet jeśli autorka maila nieco przejaskrawiała, to fala hejtu (stanowiąca 90-parę % wszystkich komentarzy) jest szokująca. Pojawiały się głosy, że powinni ją wyrzucić ze studiów albo, że gdyby była na tyle ładna, by ktoś chciał ją przelecieć, miałaby inne wrażenia z obozu. Na takie argumenty brak mi słów. Studia to wkraczanie w dorosłe życie i poszerzanie swoich horyzontów. Integracja z ludźmi jest oczywiście ważna, bo to właśnie na tym etapie życia poznajemy przyjaciół, którzy zostaną z nami na lata. Ale chwalenie się ilością spożytego alkoholu nie powinno być ani normalne, ani dorosłe. Bo za dorosłe zachowanie może to uchodzić najwyżej w okresie gimnazjalnym. Ale z pewnością nie wśród, bądź co bądź, dorosłych ludzi.

 

Dodaj komentarz